sobota, 20 kwietnia

Jest z czego się cieszyć?

Fot. D. Preiss

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła, że wreszcie, pod koniec roku, zakończy się budowa drogi ekspresowej S-5 z Poznania do granicy województwa. Czy jest jednak co świętować?

Droga miała wszak być gotowa dwa lata temu. Tymczasem wykonawca włoskie konsorcjum, wyłoniony, a jakże, w przetargu, najpierw się ślimaczył, a w końcu zszedł z placu budowy zostawiając inwestorowi rozgrzebaną robotę.

Nie inaczej wygląda sprawa magistrali kolejowej Poznań – Wrocław na jej wielkopolskim odcinku. Najpierw około dwuletnie opóźnienie z ukończeniem odcinka Poznań – Czempiń, gdzie przetarg wygrali dla odmiany Hiszpanie. I powtórka z rozrywki – niesolidnego wykonawcę musiał zastąpić inny.

Kawałek dalej, między Czempiniem a Lesznem – to samo. Znowu Włosi – najpierw opóźnili budowę, a potem uciekli z placu budowy. Kończą za nich krajowe firmy, co pozwala mieć nadzieję, że opóźnienie przynajmniej nie będzie się zwiększać.

Oczywiście, w każdym przypadku inwestor może pozwać niesolidnego wykonawcę do sądu, i zapewne wygra, ale to potrwa. A koszty sądowe, w tym przypadku niebagatelne, trzeba zapłacić już. No, i by wyrok nie był tylko świstkiem papieru, trzeba go wyegzekwować. A jak okaże się, że podsądny nie ma majątku?

Jakiś czas temu ogromne kłopoty pojawiły się w związku z niesolidną budową autostrady A-2 przez Chińczyków.

W dodatku, trzeba pamiętać, że chodzi tutaj nie tylko o straty w skali krajowej (bywa, że za niektóre prace i materiały trzeba zapłacić dwa razy), ale i o potężne środki z Unii Europejskiej.

Zadam to samo pytanie, które pojawia się od lat: Co robią parlamentarzyści? Ich bezczynność dotknęła tym razem gospodarną Wielkopolskę, ale problem jest szerszy – polskie prawo o zamówieniach publicznych to jedna z najgorszych ustaw w dorobku polskiego ustawodawstwa, gdzie niezmiennie obowiązuje fetysz najniższej ceny.

Mówiąc obrazowo:  Jeśli do przetargu zgłosi się firma zarejestrowana wczoraj, która nie ma na własność nawet jednej łopaty (w końcu wszystkie prace można powierzyć podwykonawcom), za to zadeklaruje, że wybuduje kilometr drogi czy toru za pięć złotych, to z mocy prawa musi przetarg wygrać. No, chyba, że przelicytuje ją jeszcze tańszy konkurent.

Mimo, iż z góry wiadomo, że to pic na wodę i bezkresne pole do nadużyć.

Oczywiście, cena zawsze jest ważnym składnikiem przetargu. Ale w cywilizowanym świecie zamawiający prześwietla potencjalnego wykonawcę: jak długo firma działa na rynku, jakimi wcześniejszymi realizacjami może się pochwalić, jakie wreszcie posiada referencje i potencjał wykonawczy.

Tylko u nas wciąż nie może być normalnie

Trudno uwierzyć, że to tylko przypadkowe zaniechanie..

Darek Preiss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *