Kierowcy już chyba na dobre przyzwyczaili się do tego, że Głogowska na większości swojego śródmiejskiego odcinka została wreszcie zwężona do jednego pasa ruchu w jedną stronę.
Miasto przymierzało się do tego latami odmierzanymi kolejnymi tragicznymi wypadkami i kolejnymi opiniami z których wynikało, że ulica nie trzyma norm.
Gdy wreszcie miasto zdecydowało się newralgiczny odcinek zwęzić, kierowcy podnieśli larum, jakie to piekło szykuje mi magistrat. I co? Do żadnego kataklizmu nie doszło, ulica jest, jak na centrum Poznania, nieźle przejezdna, a jest o wiele bezpieczniej. Przyczyniło się też do tego niedawne wprowadzenie na Łazarzu Strefy Płatnego Parkowania.
Czegoś jednak jeszcze brakuje: nie rozumiem, dlaczego pozostawiono dwa pasy ruchu pomiędzy Berwińskiego a Mostem Dworcowym oraz od Stablewskiego do Hetmańskiej. To ma być taki polski kompromis?
W ten sposób Głogowska, która na zwężonym odcinku stała się ulicą dość przyjazną dla pieszych rowerzystów (wcześniej było to piekło, zdecydowanie dla samobójców) bliżej dworca i przy skrzyżowaniu z Hetmańską wciąż jest dla rowerzystów ekstremalnie niebezpieczna. Instynkt samozachowawczy wprost wymusza tam jazdę po chodniku, co z kolei nie może podobać się pieszym. Czy musi tak być?
Pierwszy krok został zrobiony, jednak, może powiedziawszy A i widząc pozytywne skutki tej decyzji, czas zdecydować się na B?
Darek Preiss
[poll id=”51″]